Decyzję o ślubie podjęliśmy spontanicznie, z dnia na dzień. Jak napisał F. Dostojewski "Gdyby na świecie wszystko działo się rozumnie, nic by się nie działo" . Na przygotowania mieliśmy trzy miesiące, pewność, że chcemy żeby to wydarzenie było idealne i zamglony obraz naszych oczekiwań. Po fakcie mogę stwierdzić, że rzeczywistość przerosła nasze oczekiwania. Mogę też stwierdzić, że mieliśmy szczęście bo spotkaliśmy niesamowitych ludzi, którzy pomogli nam zrealizować marzenia. Do tego grona należą między innymi dziewczyny z W trawie piszczy!. Wystarczyło pokazać im kilka zdjęć i powiedzieć chciałabym może tak.... i pozwolić im działać. Pytały i co ważniejsze słuchały ze zrozumieniem odpowiedzi, nie starając się forsować własnych wizji, jasno precyzując, który z pomysłów będzie pasował, a który niekoniecznie się sprawdzi. Podobał nam się sposób w jaki wykorzystały przestrzeń, w której miało miejsce wesele, dobrały kwiaty do niej, nie starając się jej przebrać. Było zielono, naturalnie i tak jak chcieliśmy. Dziewczyny zadbały o każdy detal, pozwalając nam beztrosko oczekiwać na ten jedyny dzień.